Przejdź do głównej zawartości

W nocy całowałam moją koleżankę


W nocy całowałam swoją koleżankę z pracy, ale ona chciała całować mnie co chwilę, mówiła, że jestem piękna, seksowna i że mnie uwielbia. Próbowałam nie wykorzystywać jej stanu, ale w łazience dałam się ponieść, chętnie zrobiłabym jeszcze więcej.

Ona nic nie pamięta, nie wyprowadzam jej z tej niewiedzy.

Był taki moment, ukryty między szaleństwem tej nocy o niespodziewanym przebiegu, pilnowaniem jej i usiłowaniem odklejenia jej od siebie przy ludziach, kiedy poczułam tę najzwyczajniejszą, brakującą czułość, przytulona głowa, ktoś pozornie bliski i chcący tylko ciebie.

Wtedy mną wzdrygnęło, jak często, gdy czuję niecodzienny rodzaj wzruszenia, tęsknoty. W tym całym wariactwie niewłasnego upojenia i trzeźwej rosnącej żądzy, poczułam namiastkę miłości partnerskiej, której tak mi ostatnio brakuje.

Patrzę na parę i potrzebuję tego zwykłego pocałunku. Zmęczenia opatulonego w ramię bliskiej osoby. Głaskania po ciele, które ona mi wczoraj dawała.

Nie pijąc, widzisz wszystko wyraźniej. Przypominasz sobie swoje własne pijackie poszukiwania, to tego właśnie szukałaś. To chciałaś odnaleźć w tych oparach dymu i alkoholu. I tego, między innymi, szukają ci ludzie.



A teraz znów przypominasz sobie szczegóły, które pamiętasz, bo nie piłaś, wargi, język, szyja, ramię, piersi; pierwsze po półtora roku podniecenie spowodowane drugą osobą.



Ale wiesz co? Coraz bardziej Cię lubię.

***

Czy umiesz pokochać mnie miłością bezwarunkową, taką, jak dobra matka traktuje swoje dziecko?

Czy umiesz mi wybaczyć, że w kuchni czeka zlew pełen naczyń i pozwolić mi przełożyć to na jutro? Czy umiesz wybaczyć mi, że cały dzień nie mam mocy, bo wróciłam o 5:00, wytańczona i wycałowana, po odwiezieniu znajomych, trzeźwa? Czy umiesz mnie przytulić, bo zostałam tam wyprzytulana przez alkoholowy pociąg i narkotyczny niebyt? Czy umiesz być ze mną, z moją wrażliwością, z moim przesadnym przejmowaniem się?

Czy wybaczysz mi, że napisałam długą wiadomość do mamy i wypłakałam ból i żal nie wiadomo za czym, może z powodu tych czułości pijanej osoby, z powodu rozgrzebanej samotności, którą chyba sobie wmawiam?

A może nie, może wybaczysz mi, że nie każdego dnia umiem być niezależna, silna i kochająca siebie jak Pawlikowska?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Radość z emocji

Wołam przez łzy, że jest mi tak dobrze. Uwierzysz, że można być szczęśliwym, czując emocjonalny ból? Może łatwiej, gdy pojmiesz, że przeżycie cierpienia skraca jego trwanie? I że tego nie zagłuszasz jedzeniem? Boże, nie umiem wyrazić, ale poniekąd cieszę się z tego. Bo słowa to myśli, to nie dusza. To moja dusza się leczy i moje emocje. Gdy patrzysz na taniec wiatru z ogołoconymi koronami drzew, nie możesz o tym myśleć zbyt wiele, bo nie poczujesz tej melodii. Nie uwierzysz w zwyczajne cuda. * To mi przypomina, czemu wycofałam się z duchowego rozwoju. Bo mnie to boli. Bo jestem jak z jakiegoś cieniutkiego papieru, wszystko przeze mnie przenika. Czuję piękno i czuję wzruszenie. Każdy subtelny żal. Gdy jestem świadoma, uważna, bodźce mnie przerastają.  Robi się za głośno za oknem, do czego udało mi się już przyzwyczaić.  Muzyka kłuje mnie raz za razem, płaczę. Zaczynam marzyć o zamieszkaniu w domku w lesie. Ale nie tędy droga. * Ej, coś

6 maja 2018

"Gdy nie jestem naćpana, potrafię to wszystko poczuć i dostrzec. Znalazłam wieś w mieście, cichy las, jestem jak na wycieczce, wczoraj i dziś rower, chwila jazdy nastawionej na ruch, na sport, aż w końcu ten moment zwolnienia, czucia. Wolniej jadę, zaczynam iść, spokojnie, przystaję i już wiem, że nie jestem tu po to, by zażyć ruchu. Las, ja, czysta, wygląd nieważny, liczy się tylko to i chcę tu być, chcę tu zostać . I nadzieja staje się cieplejsza, prawdziwsza. I, mimo że już teraz czuję, jakbym była na wycieczce, już cieszę się na podróż pociągiem i wędrówkę po innym miejscu, pewnie po górach. I okazało się, że mogę ze swoimi szajbkami funkcjonować w klubie fitness i wnosić swoje trzy grosze bez uszczerbku na innych, i nawet jestem jakimś słońcem , uśmiechem. I może nawet dobrze się stało, że bywam tym miejscem zmęczona, bo ciągnie mnie do leśnych miejsc, kręgów kobiet, zielarek, ubrudzonych butów i duchowych uczt. Wszystko układa się w całość, gdy jestem tr

Tam jest wszystko.

Co wnioskuję? - minuta medytacji, - uważność choć raz dziennie. Dopisałabym więcej, bo te dni były czymś więcej. (ale to wystarczy.  Albo dobra, dopiszę) Powrotem do książki. Do spokoju domowego (nie tylko w domu rodzinnym!) (naprawdę spokoju, jestem na co dzień zestresowana!!! okazało się).   Chcę to zmienić, zwolnić, nauczyć się odpoczywać  i dobrze  korzystać z czasu, jaki mam. Pracować efektywnie,  ale  spokojnie.  Mniej się przejmować. Przede wszystkim mniej się przejmować jedzeniem i wyglądem. Zobacz, tak jak teraz, tak jak dziś. Nie tylko dziś. Podczas świąt nie było wcale wielu chwil obżarstwa po zapomnienie. Jadłam sporo, ale w świątecznej normie. Da się żyć normalnie..! Nie idealnie, nie pod linijkę, ale bez paranoi. I ten post Wilczogłodnej ... W sedno! Po prostu przestań wierzyć, że jesteś chora. Omiń ten mur. Ominęłam. Jeśli zechcę tam wrócić, droga wolna, ale po co? Czasem jest trudno, ale mogę się nauczyć. Każdy element na