Dziś jestem emocją - poczuciem winy, przykrością, pewnie jeszcze czymś, czego mój ból brzucha nie potrafi nazwać.
To również przez takie sytuacje mam w sobie sporo zrozumienia dla ludzi, którzy robią głupoty albo ranią. Bo każdy z nas to robi, bo, w każdym razie, j a to robię.
Czasem dlatego, że już za długo jesteś sama i, chociaż podświadomie zaczynasz czuć, że sytuacja robi się dziwna, cieszysz się, że ktoś pisze, pyta, deklaruje wysłuchanie. Bo strasznie tego potrzebujesz.
Ale jest ktoś trzeci i w złym momencie spostrzegasz, że ma rację. Chciałabym z nią jeszcze porozmawiać, ale, cholera, żeby s i e b i e usprawiedliwić, nie żeby ona poczuła się lepiej.
A przecież straciła właśnie zaufanie do osoby, która miała być najbliższą. Być może spędzi święta w jednym z najgorszych bólów, z rozsypanym światem.
Wiem, że nie jest to moja wina, ale mogłam pomyśleć, zareagować. Czasem tak bardzo nie myślę.
*
Ale cieszy mnie, że coś poczułam i nie uciekłam. Że odczułam to i wyjaśniłam to sobie. Nawet nie wiesz, jakie to ważne.
Tak sobie czytam ten tekst po czasie i widzę, że słabo się prezentuje, w ogóle nie oddaje emocji, które mną targały. Sama bym sobie nie uwierzyła, że tak podle się czułam. I może to jest klucz - czasem wystarczy przeżyć coś w pełni, żeby się od tego uwolnić. Ot, banalny wniosek. Dla nałogowca ważny po stokroć.
Tak sobie czytam ten tekst po czasie i widzę, że słabo się prezentuje, w ogóle nie oddaje emocji, które mną targały. Sama bym sobie nie uwierzyła, że tak podle się czułam. I może to jest klucz - czasem wystarczy przeżyć coś w pełni, żeby się od tego uwolnić. Ot, banalny wniosek. Dla nałogowca ważny po stokroć.
Komentarze
Prześlij komentarz