Zainspirowana postem Basi, która punktuje sobie rzeczy do zrobienia bez spiny na ich realizację (traktując listę bardziej jak inspirację do fajnego życia), dziabnęłam własną notkę. Niechcący splata się on ze styczniem, nie chcę tego jednak traktować jako noworoczne postanowienia - nie lubię ich :P No dooobra... niech to będą najbliższe 4 tygodnie! :) Zaczynam więc w grudniu.
Nie chcę presji, chcę radochy (albo jako takiej zwyczajności). Moje poczucie braku sensu wyziera już z pierwszych wpisów, więc żadna to tajemnica, że szukam oparcia i jakichś ram, żeby fajnie żyć i żeby nie popadać w znane sobie używki.
Z czego więc chcę wybierać w najbliższych 4 tygodniach?
1. Przeczytać Dostojewskiego ("Zbrodnia i kara" albo coś innego).
Pamiętam, jak bez niczyjego nacisku czytałam tę powieść. Dzieciństwo miałam zasypane książkami, ale, szczerze mówiąc, często były to czytadła. Dostojewski też nieźle wchodził, ale jego słowa s m a k o w a ł y. Trudno mi się czasem zmusza do wyrafinowanej lektury, nie pamiętam nawet, czy "Zbrodnia..." faktycznie taka jest, ale czuję, że to będzie dla mnie dobre. A jak nie, to chcę się przekonać.
2. Zapisać się do fizjoterapeuty.
Chciałam wrzucić coś typu "co wtorek rozciągać się do szpagatu", ale trzeba wreszcie te sprawy poukładać ze specjalistą. Kolano, biodro, stopa, bark. Udało mi się już wrócić do całkiem regularnego ćwiczenia (czego chyba nie doceniam), więc żeby mi się nie odechciało - po urlopie wbijam numer telefonu i dzwonię.
3. Tydzień mycia naczyń od razu po posiłku.
Banał. Niechlujstwo. Lenistwo. Chyba kiedyś miałam nawyk. Chyba kiedyś mi zależało, bo nie mieszkałam sama. Nieważne. Da się to przełamać, zacznijmy od tygodnia w formie zabawy. Podniesienie komfortu i poczucia szczęścia gwarantowane.
4. Kupić bilet na Łąki Łan.
5. Zaprojektować cele na kolejne 4 tygodnie.
6. Kupić śpiworek dla nowo narodzonego siostrzeńca.
7. Kupić witaminę D3+K2 i probiotyk.
8. Złożyć szafkę do łazienki i cieszyć się prezentem dla siebie.
9. Wyjść na spacer w oba dni świąt.
10. Poświęcić czas na to, by komuś pomóc i by pomyśleć, jak mogę to (z)robić.
11. Tydzień codziennego jedzenia czegoś słodkiego/typowo niezdrowego. Tak specjalnie.
12. Kilka razy pomedytować.
13. Pośpiewać ulubione piosenki z włączonym tekstem.
14. Wyrzucić/oddać jedną nieużywaną rzecz.
15. Kupić sobie ciuch, w którym naprawdę się sobie podobam (ostatnio okazało się, że można, więc jazda!).
16. Dać się zaprosić na randkę, jeśli będzie taka okazja. Byle nie z zajętym facetem. No albo pijącym. Kurde. Znowu.
17. Pójść na obiad do miejsca, w jakim jeszcze nie byłam.
18. Dzień bez fejsbuka. Myślę, że bardziej wzmaga samotność niż ją niweluje.
19. Namalować coś ładnego na ścianie.
20. Tydzień gotowania obiadów wg książki Pawlikowskiej.
21. Kupić kalendarz. Może ten w Kerfurze, uwzględniający plany na miesiąc, na który szkoda mi było kasy.
22. Kupić bilet na spektakl w teatrze.
23. Prasowanie.
24. Nadal pisać bloga :)
25. Czasem spojrzeć na słowa Bukowskiego i się zastanowić.
Jak zrealizuję pięć, będzie fajnie. Dziesięć - fantastycznie. A mam dużą dozę optymizmu, że moje życie w najbliższych tygodniach będzie całkiem przyjemne... ;)
Komentarze
Prześlij komentarz