Pamiętasz,
zawsze chciałaś pisać. Zawsze pisałaś. To nie były cuda,
nieważne, ale to byłaś Ty.
Czy
jesteś cudem?
No
właśnie.
Jesteś.
Jestem.
Tak
jak te proste słowa, banalne, zwyczajne, najnormalniejsze, tak
wzruszająco normalne.
Najpiękniejszą
radość daje prosta chwila.
Zapach
wieczoru na balkonie albo na podwórku, zależy, gdzie jesteś.
Smak
przegryzionego ziarnka maku, jak na posypanym chlebie, teraz już
rzadko robi wrażenie, bo możesz jeść wiadrami.
Wolna
godzina po zapracowanym dniu.
Albo te zapomniane smaki dziecięcości - odkryte w świątecznym domu rodzinnym. Tak jakbym przypomniała sobie, kim jestem. Nie, nie, bez zaglądania w zakamarki duszy ani szperania w pamiątkach. Po prostu parę dni wolnych od codzienności, tak bardzo zadymionej pracą, bodźcami, myślami. No, może dwa ważne samotnicze spacery.
Czy naprawdę tak mnie to męczy? Czy naprawdę mam tak mało czasu, by czuć się dobrze z naręczem książek z biblioteki, długopisem w dłoni albo czyniąc swoje miejsce przytulnym i pięknym? A może - czy naprawdę jestem aż tak samotna? A może - przytłoczona miastem? A może, może, może...
Ten dzień był bardzo udany, naprawdę. Był inny. W takich dniach nie chcę kłaść się spać, bo nie chcę, żeby się skończyły.
Komentarze
Prześlij komentarz